niedziela, 23 lutego 2014

"To co zrobiliśmy to przeszłość, która się liczy tylko wtedy, gdy o niej pamiętamy" - Prolog



OD AUTORKI: Akcja dzieje się w jakimś stanie w Ameryce. Wiem, że takie realia mogą normalnie nie istnieć, ale potrzebuję tego do opowiadania. Nie ogarniam dni, lat w PJ więc od razu przepraszam, jeżeli wystąpiłyby jakieś nieścisłości. Resztę dopowiem później.

1 dzień
Dostałam zeszyt. I długopis. Mam do tego stały dostęp. Jedyne co mi pozostało. Mimo dysleksji staram się pisać. Nawet wychodzi. Dysleksja to moja druga wada. Pierwsza to ADHD. Przez które zrobiłam coś okropnego. Przez które teraz jestem tutaj.

4 dzień
Nie mogę wymazać tego z pamięci. Zamknięte myśli wracają do mnie w snach. Straszą. Nie chcę zamykać oczu. Nie potrafię. Chcę to miejsce opuścić. Choćby na moment. Bo i tak muszę tutaj wrócić. To jest mój dom. W którym płaczę. Codziennie.

9 dzień
Dzisiaj poznałam innych „współlokatorów”. Mieliśmy wspólny obiad. Gapili się na mnie jak na intruza. A ja patrzyłam w talerz. Sami chłopacy. Trzymali się w jednej grupie. Obok stołów jest coś w stylu siłowni. Wiem, że oni tam ćwiczą. Boję się ich.

19 dzień
Mam przez jednego podbite oko. Bo nie chciałam mu podać jedzenia. Nie odzywam się do nikogo. Nie wiem który dzisiaj. Jedyne co wiem, to to, że mam dwanaście lat. Uwięziona tu na zawsze...

31 dzień
Codziennie jest tak bardzo monotonnie. Jem. Piję. Śpię. Piszę. Używam toalety. Płaczę. Nie chcę jeść. Nie chcę pić. Nie chcę spać. Jedzenie przypomina... picie przypomina... spanie nie daje zapomnieć. Przez wspomnienia płaczę. Nie umiem usunąć ich z mojej pamięci.

43 dzień
Przysłali do mnie psychologa. Powiedział, że będziemy się widywać co tydzień. Nie odpowiadałam. Nie mówiłam nic przez całą wizytę. Miałam ochotę go wyrzucić. Mówił, że potrzebuję terapii. Że wtedy będę normalna. Zapomniał o jednym. Tutaj nikt nie jest normalny.

50 dzień
Nie jem nic od trzech dni. Psycholog powiedział, że muszę jeść. Inaczej trzeba będzie mnie podłączyć do kroplówki. Zakryłam się wtedy kocem i zatkałam uszy. Cały czas miałam przy sobie zeszyt. Stał się moim życiem.

64 dzień
Cały czas zmusza mnie do jedzenia. Co tydzień robi mi tyrady, których staram się nie słuchać. Kiedy powiedział „twoja mama na pewno nie chciałaby...” moja nadpobudliwość obudziła się i uderzyłam go mocno w twarz. Nie chciałam. Potem wróciłam do mojego kąta i skulona zasnęłam.

82 dzień
Przysłali mi kogoś innego. On już nie chce tu przychodzić. Teraz wizyty odbywają się wraz z jedną dodatkową osobą. Która mnie pilnuje. Bardzo skutecznie. Nie chcę jej tu. Niech wyjdzie.

114 dzień
Nie wiem co mam robić. Bezczynność mnie dobija. Nikt mnie nie chce. Trzeci z kolei psycholog zrezygnował z pracy ze mną. Co jest ze mną nie tak?

121 dzień
Pobili mnie. Wszystko mnie boli. Zrobili to dla czystej przyjemności. Wyzywali mnie wtedy i się śmiali. Boję się ich znowu. Bardzo się boję. Ale nie przyjdą tutaj… prawda?

162 dzień
Dzisiaj mamy nowego „współlokatora”. Od razu zaprzyjaźnił się z przywódcą tamtej bandy. Ale ja go znałam. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły był moim przyjacielem. Nie poznał mnie.

193 dzień
Wciąż mnie nie poznaje. Nie łudzę się, że w końcu mnie zauważy. Natomiast zaczęła go łączyć z przywódcą jakaś inna relacja. Widziałam jak się całowali. Dla tamtych raczej nie było to dziwne.

223 dzień
Przywódcę zgwałcili. Wszyscy po kolei. Słyszałam jego jęki, krzyki, zeszłam tam i to widziałam. Widziałam jak płakał. Widziałam jak „opiekunowie” go zabierali. Przechodzili obok mnie. A on, ze łzami w oczach powiedział mi „przepraszam za wszystko”. Wiem, że już nie wróci. Przegapiłam jedyną szansę by mu cokolwiek powiedzieć. Ale od 223 dni nic nie mówiłam. Jedyne dźwięki, które wydawałam to krzyki i szloch. Muszę się nauczyć mówić na nowo.

226 dzień
Nowym przywódcą został on. Ten, którego znałam. Zapowiedział nowy porządek. Każdego będzie kontrolował. W tym mnie. Kazał wszystkim zwracać się do niego „Panie”. Ciekawe, czy skończy jak poprzedni?

284 dzień
Kazał mi oddać długopis na 390 dni. Nie wiem jak wytrzymam. Ale kara za nie słuchanie się „Pana” była o wiele gorsza. Wolę się słuchać. Żegnaj zeszycie. Żegnaj długopisie. Niedługo wrócę.

674 dzień
Odzyskałam to. Wreszcie. Tamte dni minęły dla mnie okropnie. Rutyna rutyna rutyna. Żyję normalnie. Oddycham normalnie. Nic mi nie zrobili. Ale „Pan” znalazł gdzieś szkło. Ostre szkło. Mamy przerąbane. A ja jestem rok starsza. Mam około trzynastu lat.

679 dzień
Dzisiaj przysłali nam nową „współlokatorkę”. „Pan” od razu pokazał jej kto tu rządzi kopniakiem w brzuch. A ona uparła się, bym ją polubiła. Głupia. To niemożliwe.
710 dzień
Rozmawiam z nią używając kartek. Poprosiłam „opiekunów” o drugi zeszyt. Piszę do niej, ona mi odpowiada słownie. Siedzimy pod moim „pokojem”. Jest... śliczna.

740 dzień
Mam teraz około czternastu lat. Świętowała ze mną moje „urodziny”. Powiedziała, że ma na imię Merin. Śliczne imię. Ostatnio się do niej uśmiechnęłam. Objęła mnie wtedy mocno i powiedziała, że pięknie się uśmiecham.

761 dzień
„Panu” się nie spodobało, że mam przyjaciółkę. Długo zastanawiał się nad karą. Aż postanowił pozbyć się mojego jednego oka. Boli. Mam ranę, z której leje się cały czas krew. Jest zabrudzona. „Opiekunowie” tego nie widzą. Nie chcą mieć do czynienia z psychicznymi dziećmi. Nie pomogą nam. Płaczę z bólu. Krzyczę. A Merin przytula mnie mocno szepcząc do ucha, że będzie dobrze. Zasypiam w jej ramionach.

768 dzień
Rana boli coraz mniej. Nikt mi jej nie opatrzył. Przykrywam ją swoimi włosami. Całe dnie spędzam z Merin. Z Merin. W której się zakochałam. Nie powiem jej tego. Jeszcze przestanie mnie lubić. Co bym wtedy zrobiła?

800 dzień
Merin wyznała mi dzisiaj, że mnie kocha. Zatkało mnie. Patrzyła mi wtedy w oczy. Powoli otworzyłam wtedy usta. Z trudem wydobyłam z nich dźwięk. Próbowałam powiedzieć „ja ciebie też”. Wiedziałam, że zrozumiała. Widziałam jej uśmiech. Potem objęła mnie mocno i pocałowała mówiąc „muszę nauczyć cię mówić”.

803 dzień
Nauka idzie nawet dobrze. Dali nam na razie spokój. A Merin przeczytała moje zeszyty. Gdy ja spałam. Próbuje ze mnie wymusić informację dlaczego tu jestem. Nie mówię jej tego. Milczę. Nie chcę, by wiedziała.

812 dzień
Tego dnia moje szczęście się skończyło. Znowu płaczę. „Pan” znowu kazał oddać długopis. Nie chciałam. Merin stanęła w mojej obronie. Krzyknęła, że to moja własność i powinni mi dać spokój. To był jej błąd. Gdybym... gdybym tylko mogła. Gdybym mogła oddać na czas. Nie doszłoby do tego... zaczęli ją kopać, bić, kaszlała krwią, krzyczała. Ja też krzyczałam. Ze strachu. Nie zrobiłam zupełnie nic by jej pomóc. Kaszlnęła ostatni raz. Powiedziała „kocham cię... żegnaj” i jej ducha już nie było. Nie chcę tak. Nie chcę. Płaczę. Cały czas. Boję się zasnąć.

861 dzień
Jem jak najmniej. Piję jak najmniej. Śpię jak najmniej. Ruszam się z miejsca jak najmniej. Nienawidzę siebie za to, że nic wtedy nie zrobiłam. Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawiść do mnie samej pozostała. Stała się sensem mojego życia. Jedynym. „Pan” na razie dał mi spokój. Chyba chce, bym zaczęła kontaktować ze światem zanim znowu zacznie mnie dręczyć.

891 dzień
Od tygodnia rozumiem co do mnie mówią. Nie odpowiadam. Od tygodnia mamy nowego „współlokatora”. Chodzi o kulach. Nie wiem co zrobił, że tu jest. Wiem tylko, że bardzo, ale to bardzo chce się ze mną dogadać. Ale ja nie chcę. Wiem, że będzie próbował. Czuję to.

1014 dzień
Ostatnio zabrali mi długopis. Ten chłopak, nowy, cały czas próbuje ze mną rozmawiać. Powiedział, że ma na imię Grover. Nie odzywałam się do niego, ale on się nie poddawał. Gadał o różnych rzeczach, a jego śmiech przypominał mi „meczenie”. Napisałam mu dzisiaj na kartce by dał mi spokój. Ale nie zrobił tak. Wciąż ględzi.

1030 dzień
Udało mu się nawiązać ze mną więź. Rozmawiam z nim jak z Merin. Wspomnienie o niej boli. Ale już coraz mniej. Śni mi się co prawda, ale nie scena jej śmierci. Śni mi się wesoła. Szczęśliwa. I uspokaja mnie. Mówi, że wszystko z nią dobrze. To sprawia, że mi lepiej.

1106 dni
Mam już około piętnastu lat. I dowiedziałam się dużo o Groverze... i o mnie. Jestem półbogiem. Herosem. Nie wiem co o tym myśleć. Podobno przyciągam potwory, ale tutaj nie miały jak mnie znaleźć. Uciekłam z nim dzisiaj. Użył czegoś, co nazwał „Mgłą”. Nikt mnie nie pamięta. Zabrałam swoje zeszyty. Ale nie chcę ich używać. Muszę zacząć nowe życie. Może będzie mieć ono sens...

OD AUTORKI: Oto opowiadanie na podstawie PJ. Mam niezłego stresa. Ręce mi się ze strachu trzęsą bo to pierwsze gówno z PJ które napisałam i spierdzieliłam
~Judith-sama

3 komentarze:

  1. Fak, PJ kojarzy mi się tylko z Percy'im. I ADHD, dysleksja, długopis... Ale opowiadanie wciągające. Czekam na notkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od "od autorki"... Teraz wiesz jak ja miałam kiedy pisałam Eruri T.T Tylko ja jeszcze potrzebowałam pomocy od Ciebie i to takiej porządnej... No i pierdolisz, że spierdzieliłaś! Uwielbiam to *-* Tylko albo mam sklerozę albo nie padło nigdzie imię głównej bohaterki.Ale... Jejejeje, Jud pisze o PJ, będą seksy! Ja wiem, że będą mwahahahahahahahaha! *-* Z Leo? Z Nico? Nico z Percym? Nico z Jasonem? Jason z Nico i Percym? *-* Proooooooooooooooooszę *-* Ale... Chwila, ona woli dziewczyny? Annabeth! Tag! Annabeth pójdzie do niej, a Percy do Nico! *-* Co ja pierdolę? *facepalm*
    Teraz chcę wiedzieć co się stało i gdzie ta dziewczyna była? No... Wgl taki wielki nieogar co to tam się działo. To znaczy ogarniałam akcję, ale jednak tyle pytań... Kurde, pisz więcej! Ja chcę już wiedzieć co dalej. Tak... Hehehehe... Zamęczę cię :3
    Still waiting... nie umiem dalej xD
    Zajebiste, zacne, genialne... :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bogowie... Wciąż rozmazuję pod oczami łzy... To takie smutne... Ale cudowne <3

    OdpowiedzUsuń